Koncept tej płyty to nawiązanie do filmu, którego premiera dopiero przed nami. Scenariusz do niego napisała sama Julia, wokalistka odpowiada także za reżyserię. Dzieło mówi o tym, co dzieje się na świecie, o przepływie informacyjnym, o patrzeniu na świat, samotności i potrzebie bycia blisko ze sobą. Film będzie nawiązywać do braku pewności tego co nas otacza, szumu i hałasu informacyjnego, bezładu.
Julia Górniewicz, bo tak brzmi prawdziwe nazwisko artystki mieszka od wielu lat w Berlinie. Przy najnowszej płycie pracowała wspólnie z producentem Michalem Havesem. Dzięki tej kooperacji otrzymaliśmy piosenki w których króluje elektronika, a brzmienie jest pełne i bardzo przestrzenne. Muzyka ta nie jest prosta w odbiorze, więc płyta znajdzie swoich odbiorców w bardziej wymagających słuchaczach. Trzeba przyznać, że Julia do tej pory przyzwyczaiła nas to przyjemnych popowych melodii, popu alternatywnego. Tu jednak od początku wchodzimy w nowy świat. Utwory są bardzo filmowe i melancholijne. Jednocześnie artystka „przytula” nas swoim subtelnym, lekkim i delikatnym głosem.