WASZA SCENA MUZYCZNA

Sosnowski - Tylko się nie denerwuj - recenzja.

Poprzedni krążek Sosnowskiego „The Hand Luggage Studio” nominowany był do Frederyków. Był to jego debiut i trudno wymarzyć sobie bardziej udany. Artysta pokazał siebie jako bardzo charyzmatyczną postać, który wszystko od A do Z jest w stanie stworzyć samodzielnie. Muzyk sam grał sobie na banjo czy gitarze, a jednocześnie był w stanie stukać w bęben czy grać na tamburynie. „DIY” Sosnowskiego to doskonałe umiejętności połączone z odwagą i precyzją. Jak zatem na tle debiutu wypada nowe wydawnictwo? 

Nowa płyta jest "cieplejsza"!

Minimalizm w wykorzystaniu sprzętu do tworzenia muzyki to główna cecha Sosnowskiego. „Tylko się nie denerwuj” to album stworzony w prosty, aczkolwiek specyficzny i unikalny sposób. Usłyszymy tu brzmienia nowe i charakterystyczne tylko dla tego artysty. Piosenka „Deszcz” zaprezentowana 9 miesięcy temu pokazała nowy kierunek artysty i jego muzyczną przemianę. Posłuchajcie tej piosenki zwłaszcza podczas deszczu, który uzupełni brzmienie i klimat całości. Wokal bardzo charakterystyczny, brudny, zastanawiający. W tle pulsująca gitara rozjaśniająca mroczny i smutny nastrój utworu. 

Co natomiast na nowym krążku? Mamy tu piosenki bardziej kolorowe, energiczne. Sosnowski pokazuje swoje pozytywne, barwne oblicze. To już nie tylko brzmienie gitar, to także dźwięki instrumentów klawiszowych, brzmienie organ Hammonda i różnorodna sekcja dęta.

Energetyczne, słonczene brzmienie nowej płyty!

Śpiewanie piosenek w języku polskim, mimo często niedoskonałej dykcji wokalisty, nie przeszkadza w słuchaniu jego muzyki. Mamy tu przecież gościa, który śpiewa tak, jakby przed chwilą zjadł garść piasku, bądź połknął ość. Nie często usłyszycie kogoś choćby próbującego śpiewać w ten sposób. Można znaleźć tu jakieś małe skojarzenie w stronę wokalisty-palacza i nawiązanie np. do Dyjaka. Tak sądzę, że to jedyne bliskie porównanie. Broni wokalistę jego charyzma i unikalny sposób śpiewania, słychać inspiracje Joe Cockerem, jednak w języku polskim jeszcze tego nie słyszeliśmy. Na płycie są piosenki bluesowe, które jednak często zmieniają się white soul rodem z lat 70′. Takie utwory jak „Dym”, „Dalej” czy „UFO” to dzieła wyjątkowe. To fuzja energii artysty, przekazana w taki sposób, że porwie słuchaczy. 

Inny utwór „S” zaskakuje cięższym, metalowym obliczem. Natomiast w piosence „Hej!” bardzo miły udział gościa – Małgorzaty Ostrowskiej. Połączenie takich dwóch głosów, musiało wypaść super. Tak też się stało! Trudno o ciekawszy wokalny duet rockowy. Ciężko było przebić solowy debiut, ale Sosnowski podołał i podał nam muzykę nową i zaskakująco dobrą! 

Polski Joe Cocker!

„Po prostu” to najlepsza wizytówka płyty. Jest tu wręcz „wakacyjnie”, dużo durowych akordów, które „świecą słońcem”. Charakterystyczny, brudny głos wokalisty to coś o czym kompletnie zapominamy, oddając się pozytywnej energii. Ta piosenka „buja” od początku do końca. „Przytul mnie, dzisiaj nie ruszamy się” – śpiewa Sosnowski. Dosłownie jakbyśmy leżeli na chmurze i nie przejmowali się niczym. 

Zatem oddajmy się tej podróży! Płytę zakupicie tutaj! LINK Polecamy!