WASZA SCENA MUZYCZNA

Mary Komasa - Disarm - recenzja.

Jak zmieniła się artystka, która swój debiut miała 4 lata temu? Przypomnijmy jednak co sie wtedy wydarzyło. Wokalistka pojawiła się z muzyką zaskakującą i szybko zbudowała swoje grono odbiorców. Jej pierwsza płyta spotkała się z bardzo pozytywnym odzewem, jednak jej piosenki nie trafiły na czołowe listy przebojów. Zdaje się, że teraz nadszedł na to już właściwy czas! 🙂 Poznajcie wokalistkę, której drugie imię to muzyka Pop, ale w jej własnym oryginalnym wydaniu. Oto album „Disarm”! 

Duch lat 80'!

Trudno wybić się w polskich stacjach radiowych z barierą jezykową. Otóż Mary Komasa śpiewa w języku angielskim. Produkcje z pierwszego albumu, mimo że były świetne i dorównywały najlepszym ze swojego gatunku, nie były jednak na tyle dobre, by odróżnić je spośród pozostałych wykonawczyń tego rodzaju muzyki. Wokalistka postanowiła więc na kolejnym krążku pójść nową drogą. Album jest bardziej alternatywny. Usłyszycie tu cudowne  i różnorodne brzmienie syntezatorów i wpadających w ucho melodii. Całość pachnie innymi czasami. Jakimi? Wspaniałymi latami 80-tymi. Ta energia i feeling płyty wpływa na nas, przenosimy się w czasie! Teraz nutą charakterystyczną dla Mary jest źródło muzyki bardziej złożonej i skomplikowanej. Rozpoczynający „Disarm” utwór pod tytułem „Degenerate Love” to niemal idealnie przemyślana piosenka, z charakterystyczną mieszanką ambientu i electro popu. Aż chce się słuchać dalej! 

Królowa Electro Popu!

W najczystszej postaci gatunek ten usłyszycie w utworze „Sauvages”. To wizytówka tej płyty i bez dwóch zdań – przebój! Za to w „Palermo” jest zaskakująco filmowo! (smyczki), budujące nostalgiczny nastrój piosenki, i słodko. A to już za sprawą głosu Mary! Wyjątkowo delikatna, zmysłowa barwa. Widać, że artystka dużo czerpie ze skandynawskiego popu. Jej muzyka jest nowofalowa, często uderza chłodem. Brzmieniowo jest bardzo blisko Depeche Mode, co usłyszeć możecie w „Closer”. Cała płyta jest tęsknotą za czymś odległym, a klimat płyty jest jedyny w swoim rodzaju. To taki świat pełen magii! Jak przyznała sama wokalistka w jednym z wywiadów jedną z jej najważniejszych inspiracji oprócz muzyki electro pop, był soundtrack z serialu „Miasteczko Twin Peaks”. Słychać tutaj te wpływy, oj słychać! Wyobraźcie sobie, że zgubiliście się w pustym miasteczku. Ta muzyka doskonale odda Wasze uczucia! Oprócz tego mocno słychać wpływ Lany del Ray, zarówno w wyrazie artystycznym i emocjonalnym w śpiewie. 

Miłosna "degeneracja"!

Piosenki na płycie są psychodeliczne i smutne. Ale także dynamiczne i przewrotne gatunkowo. Dominuje jednak „świat robotów” i elektornika, która nie pozostawia złudzeń jaki jest świat artystyczny Mary. Płytę możecie zamówić tutaj! 

Polecamy! Wasza Scena Muzyczna