WASZA SCENA MUZYCZNA

Organizacja koncertów - część 1.

Popularność, sława, tłumy ludzi pod sceną? Takie rzeczy nie dzieją się same. Na swojej artystycznej drodze potrzebujesz nie tylko szczęścia i bycia w odpowiednim miejscu i czasie. Zdecydowanie potrzebujesz przyjaciół wokół siebie. Ludzi, którzy lubią albo Ciebie, albo Twoją muzę, albo jedno i drugie. Inaczej, ciężko o efekty. Dodatkowo pamiętaj o zdobywaniu doświadczenia, tego nie nabędziesz żadną książką, czy filmem. Nic tak nie pomaga w funkcjonowaniu w artystycznym świecie jak wiedza, którą możesz zdobyć w „realu”. W tej serii podzielę się z Tobą „fragmentem” swojego doświadczenia. Zapraszam! 🙂

Droga do szarych, zapyziałych klubów.

Żeby trafić do tych „ekskluzywnych” miejscówek, potrzebujesz poczuć się jak prawdziwy „artysta”, nie zważając na to, że właśnie kiedy śpiewasz ze „sceny”, ktoś obok Ciebie przechodzi, pytając o drogę do WC… Tak, to właśnie takim „artystą” jesteś na początku swojej drogi. Nikt nie będzie traktował Cię jak muzyka, który ćwiczył 2 lata, po to, by zadebiutować w jego pubie, czy klubie. Startując jako muzyk live, musisz być przygotowany dosłownie na wszystko i twardy psychicznie. Musisz znać także „zasady” ogólnie obwiązujące, które mogą być dla Ciebie zwłaszcza na początku Twojej scenicznej drogi – szokiem! Tu nie ma miękkiej gry. Wiele lat mojej pracy z artystami nauczyło mnie, spodziewać się wielu sytuacji i szybkiej reakcji na nie. Nie zawsze jednak masz menadżera, na starcie często jesteś sam. Skorzystaj więc z pomocy swoich przyjaciół. Każdy koncert w takim szarym klubie na przedmieściach może być dla Ciebie unikalnym, cennym doświadczeniem, przeżyciem artystycznym. Jednak kiedy nie otaczasz się ludźmi, często nim nie będzie. Wydarzy się natomiast kolejny koncert w Twoim życiu, o którym za chwilę będziesz chciał zapomnieć, na który przyjdzie garstka przypadkowej publiczności, niekoniecznie zainteresowanej Twoim występem. 

Druga droga: granie na festynach (dożynkach)!

Druga droga na starcie wcale nie należy do łatwiejszych. Po pierwsze musisz odpowiedzieć sobie na pytanie, kim jesteś, jaką muzykę wykonujesz i jaką publiczność chcesz „zdobyć”. Jeżeli Twoim priorytetem jest zarabianie na koncertach, często trafiasz do miejsc, gdzie z punktu widzenia artystycznego, nigdy nie powinno Cię być!

Po pierwsze: tracisz na tym jako muzyk vs inny muzyk, PR-owo i wizerunkowo. Po drugie: po kilku takich występach sam zadajesz sobie pytanie czy przypadkiem nie robisz czegoś wbrew sobie. Po trzecie, takie występy często nie dają Ci prawie żadnej satysfakcji. W związku z tym jeżeli nie grasz muzyki tanecznej, disco, dance, trzymaj się z dala od dożynek, dni „Pietruszki” czy innych takich… Ta droga prowadzi donikąd. Szanuj swój czas i siebie jako artystę. 

Teoria a praktyka.

Poznałem w swoim życiu wielu muzyków, którzy mieli dobrą pracę i pieniądze do inwestowania w swoje muzyczne hobby. Wokalistów, gitarzystów, grupy muzyczne, które wierzyły/wierzą w sukces. Jeżeli masz środki na sale prób, studio, podróże, inwestowanie w rozwój i sprzęt to już duży plus. Ale atut ten, który nazwałbym względnym „komfortem” trzeba umieć także wykorzystać. Pomyśl, że jako band macie do dyspozycji 10 000 zł. Możecie je zainwestować w podróże na koncerty po Europie (powiedzmy – około 15 koncertów). Możecie także dokonać nagrań w studio. Możecie również zainwestować w profesjonalny teledysk. Swój budżet możecie wykorzystać na wiele sposobów. Rzeczywistość jednak jest okrutna i często ta kwota „rozpłynie się” bez realizacji żadnego z powyższych planów. Na co się rozpłynie? Najczęściej na inwestowanie w sprzęt, składki na sale prób etc. Jeśli jednak masz odpowiednie podejście do sprawy, takie środki spożytkujesz właściwie pod cel, jaki sobie zaplanowałeś. Tak, mieć cel – to już duży plus. Cel – konkretnie sprecyzowany. Bo możesz przecież chcieć zdobyć fanów, a z drugiej strony możesz chcieć zarabiać (jeśli się uda to też zdobyć fanów). Co z tego wynika? Nie możesz jednocześnie grać na festynach i w klubach rockowych. Jeżeli „przeznaczenie” tych imprez jest zupełnie inne i dedykowane totalnie innej publiczności. Musisz wiedzieć już na starcie, jaki jest Twój cel i czego oczekujesz. To tyle w części pierwszej.

Ciąg dalszy nastąpi!  Kamil Koksa, Wasza Scena Muzyczna