WASZA SCENA MUZYCZNA

Maciej Gołyźniak Trio - Marianna - PREMIERA

Po dwóch latach od znakomitego debiutu w serii Polish Jazz trio perkusisty Macieja Gołyźniaka powraca z kolejnym materiałem.

“Marianna” to niezwykle dojrzała, żywa i odważna kontynuacja drogi zapoczątkowanej na albumie „The Orchid’. Lider prowadzi trio z dużą swadą, świadomy tego dokąd zmierza i co chce osiągnąć. Rozpoczynająca płytę perkusyjna kanonada w utworze „Mr.KLX” przywołuje ducha Arta Blakeyʼa i Billego Cobhama. Jeszcze więcej tu wykonawczej wirtuozerii, choć to nadal melodie, nastroje i emocje grają najważniejszą rolę. Podobnie jak w przypadku debiutu, to na nie stawia Gołyźniak i jest to wybór ze wszech miar trafiony. Gościnny udział Zbigniewa Namysłowskiego jest wspaniałym hołdem Macieja Gołyźniaka dla swojego idola.

Muzyka tria nie daje się łatwo sklasyfikować. Zespół zabiera słuchacza w podróż po swoich fascynacjach. Sporo tu nostalgii i zadumy, ale też energetycznych, groovowych kompozycji, jak z najlepszych klubów jazzowych za oceanem. Na “Mariannie” ponownie da się znaleźć literackie fascynacje perkusisty. “Solaris”, utwór otwierający stronę B albumu, to oczywisty ukłon w stronę wybitnego polskiego pisarza, Stanisława Lema, a przeszywające brzmienie syntezatorów Damrycha, wsparte szerokim basem Szydły, które zdaje się wręcz wyrywać z perkusyjnego ostinato leadera, ewokują futurystyczny nastrój przywołujący twórczość polskiego ‘’fantasty”.

“Chciałem, podobnie jak na “Orchidei”, zaznaczyć jak istotna i inspirująca dla mojej twórczości jest literatura. Science-fiction towarzyszyła mi od najmłodszych lat. Mój ojciec czytywał “Fantastykę” a mnie przynosił “Małą Fantastykę” – dziecięcą odmianę wersji dla dorosłych – kultowe czasopisma, pełne świetnych opowiadań i ilustracji. Czytywałem ją w babcinej kuchni, czekając na powrót rodziców w jej towarzystwie, z kubkiem mleka w ręku. Świat imaginacji i fantasmagorii stał się dla mnie w konsekwencji wstępem do świata muzyki. Literatura i muzyka to dla mnie absolutnie paralelne światy. Właściwie nierozłączne.” – mówi Gołyźniak.

Album zamyka kompozycja “I Miss You Grandma” – piękna, poruszająca ballada. Gołyźniak ustępuje tu miejsca swoim kolegom – Damrychowi i Korybalskiemu, oni zaś, podobnie jak Szydło, znakomicie odczytują intencje leadera. I tak jest  na całym albumie. To świetna, zespołowa płyta dojrzałych i pewnych siebie muzyków. Na próżno szukać tu popisów i fajerwerków, wszystko zostało podporządkowane melodii i emocjom.

Siedem kompozycji, które składają się na nowy album tworzy spójną historię o miłości i tęsknocie, powiedzianą językiem rytmu i emocji. Album jest hołdem pamięci babci leadera, Marianny, z którą łączyła go wyjątkowo bliska więź. Dodatkowym atutem dla wielbicieli świetnego brzmienia jest znakomita produkcja oraz mix i mastering albumu, do których lider i cały zespół przywiązuje niezwykle istotną wagę.