WASZA SCENA MUZYCZNA

Car Bonara - "Blackout" - RECENZJA

Car Bonara to jednoosobowy (na razie) projekt muzyczny założony przez Mateusza Lewandowskiego pod koniec 2019 roku. Więcej o tym wyjątkowym artyście przeczytacie tutaj. Dziś natomiast przyjrzymy się bliżej jednej z jego piosenek. „Blackout” to dziecko The Cure i zimnej elektroniki rodem z berlińskiej ery Davida Bowiego. Jest to eksperyment ze strukturą, w której wokal pojawia się w utworze później, a przyzwyczajeni jesteśmy do piosenek, gdzie głos wokalisty słyszymy już na samym początku. Takie też odczucia miałem, gdy pierwszy raz odsłuchałem ten kawałek. Myślałem sobie: „kiedy pojawi się głos?” A gdy już się pojawił wspaniale „uzupełnił” wcześniej zbudowaną przestrzeń. Więcej o tym w dalszej części recenzji. Zapraszamy! 

Muzycznie „Blackout” to hołd oddany zespołowi The Cure.

Oni też mieli długie instrumentalne wstępy (Plainsong, Push, Fascination Street), które przyczyniły się do tego, że utwór Car Bonary jest taki, a nie inny. Twórca chciał przez to powiedzieć, że każdy instrument w jego kompozycji jest tak samo istotny, jak partia wokalna. Nawet jeden niewyraźny dźwięk wygrywany na syntezatorze, który służy za tło przez jedyne 10 sekund i już się dalej nie pojawia, jest niezwykle ważny dla całego aranżu. Bez niego ten utwór nie mógłby istnieć. Tekst jest z punktu widzenia człowieka, który szuka miłości, bo bez niej jego świat jest ciemny i martwy. Gdy ją znajduje, tytułowy „Blackout” się kończy, a jego świat znowu zaczyna tętnić życiem.

Ten "samochód" zajedzie daleko!

Czy świat zaczyna tętnić życiem, gdy słuchamy piosenki „Blackout”? Owszem! Słuchając tego utworu, czuje się przypływ energii, przestrzeń, wolność, naturę, słońce. Bardzo lubię żywą muzykę brytyjską, w której mieszają się ze sobą takie gatunki jak post-punk, synth pop czy new wave. W tym przypadku to właśnie ma miejsce. Utwór jest dynamiczny i skoczny, momentami w stylu tzw. alternative dance. W New York w latach 80′ nazwano by to „klubową muzyką podziemną”. Singiel łączy w zgrabny sposób elementy muzyki gitarowej i elektronicznej. Kompozycyjnie jest bardzo dobrze poprowadzony: bujający bass dobrze „dogaduje się” z perkusją. Ten „duet” trzyma w ryzach utwór od początku do końca. Barwa głosu Mateusza jest bardzo smooth, przyjemna w odbiorze. Dwa skojarzenia: Michał Wiraszko (Muchy) – sprawdź tu i grupa The Car is On Fire – sprawdź tu. Swoją drogą to byłoby świetne móc zobaczyć znowu duet polskiego artysty ze znakomitym producentem John’em McEntirem

Piosenka przenosi w różne "miejsca".

To taki „specjalny rodzaj kontrastu” jak grał i śpiewał niegdyś 1984. Jednocześnie na linii tych dwóch projektów widzę pewne powiązania (zwłaszcza w strukturze perkusja-bass). Żeby nie było wątpliwości: moja „zabawa słowami” i porównanie całkowicie zamierzone! 🙂 Gdzie nasze uszy prowadzi piosenka „Blackout”? Mnie zaprowadziła do New Order i Petera Hook’a, a po „polskiej stronie” do Republiki i Grzegorza Ciechowskiego, choć bliżej nam do nowoczesnych porównań, ja lubię „pokopać” głębiej. Naturalnie, że mamy tu podobne „danie” podane w inny, nowoczesny sposób, gdzie artysta skorzystał z dobrodziejstw techniki i ciekawych rozwiązań elektronicznych. Było warto. Piosenka jest bardzo udana i wciągająca!   

Pop-rock, post punk, ale nie tylko.

Najnowszy singiel artysty jest nasiąknięty różnymi wpływami. Oczywiście, że na wierzchu jest The Cure, jak mógłbym nie wspomnieć tu o „Friday I’m In Love”?! Czuć, że Car Bonara uwielbia styl tej grupy, ale piosenkę „Blackout” polubią także fani Beatlesów, Placebo, czy Depeche Mode. Mnie ten kawałek podpasował bardzo. I przywrócił wspomnienia jednej z grup, która umiłowała sobie Joy Division i którą miałem okazję prowadzić. Grupa nazywała się French Letters (mam tu na myśli ten kawałek i jeszcze ten). Podobny wymiar wolności w powietrzu po przesłuchaniu! 🙂 Naturalnie twórczość od Car Bonary jest lepiej wyprodukowana i bardziej stonowana, ale niech to będzie taka „prowokacja” ode mnie dla tego artysty do podążania w stronę bardziej „hałaśliwą” w przyszłości. 

O samotności i miłości trzeba "umieć" mówić. W tym przypadku udało się w 100%!

Zanim przejdę do warstwy tekstowej, polecam docenić jej brak w pierwszej części kawałka. Czasami sama muzyka mówi tak wiele, że nie potrzeba słów. Brak wokalu przez tak długi „wstęp” wywołuje dodatkowy „smaczek” w przekazie piosenki. Car Bonara przypomina nam o tym. Jest to opowieść o samotności, która szuka „spotkania” z uczuciem, która jest jasnością i pewnego rodzaju ratunkiem. Świat, w którym żyjemy, jest szybki i dynamiczny. Bez refleksji biegniemy, gubiąc to, czego jednocześnie pragniemy i szukamy. Hero w „Blackout” to właśnie taki typ człowieka, który chce zobaczyć „tęczę”, który marzy o tym, by tytułowa „ciemność” zniknęła z jego życia. Ta „awaria” w życiu człowieka trwa już zbyt długo, powodując utratę tego, co ważne. Na szczęście jest miłość… którą można odnaleźć w tylu miejscach, w naturze, sytuacjach, osobach czy zdarzeniach. 

Kamil Koksa, Dyrektor Generalny, Wasza Scena Muzyczna.