Przyznam, że zespoły rockowe mają to do siebie, że nie lubią dużo mówić. Kiedy poprosiłem grupę o wysłanie nam czegoś o sobie, nie otrzymałem „kilku rozdziałów wiedzy” o nich, tylko „parę wierszy” i to raczej z tych „białych”. I fajnie. Lepiej dużo tworzyć i robić, niż pisać o sobie „poematy”. Grupa daje nam w ten sposób większe pole do interpretacji tego, co tworzy, dzięki temu otrzymacie w tym artykule bardziej naszą recenzję ich działalności artystycznej, niż ogólny opis tego, kim są i co robią. Kiedy posłuchałem piosenki „She said” na mojej twarzy pojawił się „szeroki banan” na twarzy. Pomyślałem: „to jest to!”. Dopowiadając myśl… to właśnie to, czego tak często brakuje mi w dzisiejszych polskich zespołach tworzących muzę. Czym jest owe „to”? Przede wszystkim śmiałość tworzenia, odwaga, energia, moc poszukiwań, różnorodność muzyczna. Ewidentnie w tym zespole jest wiele mocnych osobowości. Nie miałem okazji poznać osobiście grupy, jednak ich „sposób na siebie” przypomina stare dobre czasy, kapel garażowych, spotkań i występów w zapyziałych klubach rockowych. Takie występy to najczęściej najlepszy motor napędowy do pracy i cudowne wspomnienia. Tak też buduje się rzeszę fanów, co bez wątpienia przez lata koncertowania udaje się chłopakom z Free Road!